Tadeusz Nyczek (1988)

"Posiadł też artysta umiejętność nadzwyczaj rzadką (i jest to nauka bodaj dla wszystkich, bo wiek nie ma tu nic do rzeczy): Otóż umie on z tajemniczą biegłością powoływać bardzo wyraziste znaczenia z pozornie chaotycznych, przypadkowych i przeważnie najzupełniej abstrakcyjnych plam barwnych i zestawów kompozycyjnych. Emocje i skojarzenia, jakie wówczas wyzwala, porównywalne są właściwie tylko z działalnością muzyka. Doprawdy niemało jak na jednego młodego malarza.

Gdyby duch czasów, wiedziony naturalną potrzebą homeostazy, chciał ustanowić przeciwwagę dla twórczości Neue Wilde, powinien by z miejsca pomyśleć o obrazach Steca. Może się mylę, ale na tle brutalności formy, treści i materii malarstwa dzikich, dekadenckie estetyzmy Steca brzmią jakby z podwójną siłą, podobnie jak nagła cisza pośród ciągłego zgiełku. Wyobrażam sobie, że coś podobnego musieli przeżywać stykający się z grafiką Gielniaka w czasach, gdy dość niepodzielnie panował informel z taszyzmem, przełamywane pop-artem i próbami nowej konfiguracji, programowo antyestetycznej. Obrazy Steca, tak zresztą jak prace Gielniaka, są najoczywiściej poetyckie i o dziwo, są zarazem silne, wbrew pobieżnym wrażeniom. Może dlatego, że nie usiłują zakrzyczeć świata (krzyk jest wszak jedną z form bezradności) […].
Siłą ich jest kolor; jasny, czysty, dźwięczny. Są przy tym tak dalece nienaiwne, że zestawienie ich z radosną twórczością kolorystów i ich współczesnych dzieci wydaje się niemalże nie na miejscu. A przecież o kolorystyczne ambicje będzie Stec pomawiany niewątpliwie, całkiem skądinąd słusznie.

Program Galerii „Inny Świat”, lipiec 1988

Odwiedza nas 5 gości

© 2019 Grzegorz Stec