Jarosław Petrowicz (2008)
Wiersze z pracowni malarskiej. (O "Melencolii" Grzegorza Steca)

"Ostatni tomik Grzegorza Steca "Melencolia" wydano estetycznie. Książka zatopiona w czerni (...) zawiera trzydzieści cztery wiersze i jedenaście reprodukcji obrazów olejnych autora, wydrukowanych na dobrej jakości kredowym papierze. Zaprezentowane w zbiorze malarstwo Steca przykuwa uwagę zagadkowością i tajemnicą. Dominuje w nim czerń, przez którą przebija się światło. Krakowski poeta-malarz, urzeczony arcydziełami swojego mistrza - Albrechta Dürera, stara się wydobyć sens rzeczywistości, czasem rezygnując z bogactwa kolorów, zawężając paletę do "skali odcieni czerni".

 

Swoim tytułem tom "Melencolia" nawiązuje do słynnego miedziorytu norymberskiego malarza. (…) "Melencolia I" Dürera to przygnębiający wizerunek poddania się człowieka niszczącym siłom depresji.

 

Nie dziwi więc, że w tomie krakowskiego grafika pojawiają się nastroje melancholijne, zadręcza go - jak sam powiedział w wierszu "List do Francisco Goi" - zapach czerni.
Stec podzielił zbiór wierszy na trzy części: Albrecht Dürer, Dedykacje i Listy do Mistrzów.
W pierwszym cyklu znalazło się dziewięć liryków, odwołujących się do postaci i dzieł autora "Apokalipsy". Najważniejsze wydaje się nawiązanie tytułowe. "Melencolia I" to wiersz będący interpretacją miedziorytu Dürera, ale także interpretacją własnego obrazu pod tytułem "Melancholia", umieszczonego w tomie obok tekstu.
Obraz Steca przedstawia krajobraz niemal księżycowy. Zatopiony w mroku teren to "zatrzęsienie miejsc po rzeczach", przedstawionych niegdyś przez Dürera. Wszystko znikło. W słabym świetle widać kruchość świata. Nie ma także postaci Melancholii; odeszła, zostawiając widok. Chociaż kształt, na którym załamuje się światło, to być może jej cień.
Doświadczenie pustki wydaje się istotne, jest jakby punktem wyjścia do rozmyślań nad naturą świata i sensem istnienia. Poeta wyraża refleksje poprzez pytania retoryczne. Jest ich w tomie wiele. Zdarzają się wiersze zbudowane z samych takich pytań, na przykład „Czy tobie też zagrażało piękno?” lub "Wywiad z Orfeuszem". Świadczą one o zagubieniu i poszukiwaniu drogi, wyrażają przekonanie, że człowiek stoi przed nieodkrytą tajemnicą. Uchylenie jej rąbka wiąże się ze stratą. Oto wiersz bez tytułu, poruszający to zagadnienie:

Tak wiele rzeczy można opisać
tylko przez ich nieobecność.
Jakby tylko granice pustki
wyznaczyć mogły ich kształt i sens.
Utracić to czasem jedyne źródło wiedzy
a bezpowrotnie wiedzy pewnej.

(…) Liryk nawiązujący treścią do wstrząsającego rysunku matki Dürera, narysowanego zresztą w tym samym roku co "Melencolia I", ukazuje zmaganie się artysty z rzeczywistością, ale i z samym sobą. Tadeusz Nyczek pisał, że Stec panuje "chłodną metodą nad romantyzmem wyobraźni". Kiedy Stec pisze o Dürerze: "Matko, twój syn współczuje, / cierpi precyzyjnie", to mam wrażenie, jakby pisał nie tylko o nim, lecz także o każdym twórcy, który poważnie traktuje swoje powołanie. Takim artystą wydaje mi się Stec. Jego poezja staje się terenem walki o sprawy najistotniejsze. Twórczość to nie zabawa. W iście Herbertowskim stylu pisze Stec w "Liście do Hieronima Boscha":

Nie wybieraj, koniecznie nie wybieraj,
idź krawędzią możliwości
między jedną a drugą stroną upadku [...]
Nie lękaj się.
Strach przed wielkością czyni nas
mniejszymi niż jesteśmy.

Nawet kiedy artysta uśmiecha się, jest to grymas ironii, jak we wspomnianym już wierszu "Wywiad z Orfeuszem". Nie jest to jednak rozmowa: wywiad składa się z samych pytań. Nie dostajemy odpowiedzi. Poeta demaskuje powierzchowność mediów i nieprzystawalność ich języka do sytuacji życiowych.

Świat poetycki Grzegorza Steca zaludniony jest malarzami. W drugiej części tomu, na którą składa się trzynaście wierszy, czytelnik spotka Francisca Goyę, Hieronima Boscha, Rembrandta, Diego Velásqueza, Johannesa Vermeera, Vincenta van Gogha, Claude'a Moneta, Józefa Gielniaka i Maxa Ernsta. Listy do tych twórców są wyznaniami, czynionymi ponad czasem i przestrzenią. (…)

Utwory z drugiego tomu Steca (pierwszym był zbiór wierszy "Nikt tu nie szuka odpowiedzi") wydają mi się czytelne i klasyczne, co nie znaczy, że nie wymagają od odbiorcy pewnych kompetencji. (…) Napięcie, gra światłem, ekspresja - tymi kategoriami można by rozmawiać i o wierszach, i o obrazach Grzegorza Steca.

Odkładając na półkę "Melencolię", czytelnik nie będzie miał komfortu psychicznego. Wiersze w nim zawarte umacniają poczucie braku, potęgują niepokój i pozostawiają "za sobą nie zamknięte oczy". Świadczy to o tym, że dotykają czegoś ważnego.

"Twórczość", grudzień 2008

Odwiedza nas 7 gości

© 2019 Grzegorz Stec