Magdalena Jakubczak (2007)
Ziarenkiem piasku dusi się klepsydra…

"- Stec składa się z dwóch stron – nie może malować nie pisząc, ani pisać nie malując (…)Tytuł „Melencolia” nawiązuje do jednej z najsłynniejszych rycin Albrechta Dürera z 1514 roku. I podobnie jak ona, jego tomik też nie daje jednoznacznych odpowiedzi. (…)„Melencolia” to tomik przełomu, jakiegoś kryzysu w życiu artysty. Podkreśla to czerń reprodukcji. Obrazy te mają charakter graficzny, ale są wykonane na pilśniowej płycie farbą olejną. Grzegorz Stec jednak nie jest artystą w czerni, choć, jak mówił Józef Baran, nowy tom jest poważny, zanurzony w niej.Melancholia była wcześniej bardziej wieloznacznym pojęciem. Określała nie tylko nastrój, ale także typ osobowości. Dlatego na rycinie Dürera może być zarówno samoświadomością artysty, jak i personifikacją melancholijnego temperamentu czy też geometrii.

Nawet artyście zdarzają się chwile zwątpienia, melancholii.
– Kiedy wątpię w sztukę, zadaję sobie pytanie, jak wyglądałby świat, gdyby jej nie było? Tomik zdaje się jednak nie być owocem stanu depresyjnego, bo w takiej melancholii nie jest nam przyjemnie, chcemy z niej uciec. Od „Melencolii” nie uciekamy. Paradoksalnie nie jest w swojej powadze i czerni ani duszna, ani ciemna.
- W czarno–białych pracach można zawrzeć wiele kolorów, chociaż to może brzmieć absurdalnie – mówi malarz. – Zawężenie kolorów pozwala choćby na dotknięcie światła.

W tle wieczoru obraz „Melancholia” jakby wyjęty spośród reprodukcji w tomiku. Pierwsza z trzech części tomiku dotyczy tej właśnie ryciny. Mówiąc o artystach, Grzegorz Stec zachowuje swój indywidualny ton. Nie pisze recenzji. Nie zachwyca się tak po prostu cenionymi twórcami, ale opowiada im – nie tylko w listach – o swoich wrażeniach ze spotkań z ich dziełami. I tak surrealistą, o którym warto pamiętać, jest dla niego Max Ernst i jego butelka – przeraźliwie pionowy obraz. Tylko butelka. I zupełnie nie-czarna:


… Ach tylko ona
jest tak zielona
i chyba Bóg
ten korek wgniótł
w jej cichą szyję

Czerwony szept.

Z pierwszej części wyzierają pytania – o rolę sztuki, o sens, jakby myślom dojrzałego już artysty wciąż zdarzało się błądzić, szukać:


Stanąłem w domu,
To znaczy gdziekolwiek,
Choć ścieżka biegła dalej.

Zatrzymałem konie,
Zatrzymałem ludzi,
Myśli nie zdołałem.

Po pierwszej części przychodzi kolej na następną, choć – są jeszcze inne wiersze z Dürerowskiej części (…).

 

Ważny według Steca jest „List do Hieronima Boscha”. Jeśli do tej pory wszystko wydawało nam się dość proste, to teraz ostatecznie pozbywamy się tego wrażenia:

Świat nie jest tryptykiem.
Mieszaj farby, dobro ze złem,
Żongluj rzeczami!

Do Claude’a Moneta pisał:
twoja rozdwojona dusza błądziła
W zmienności świata, niepewna swego ciała.

U Steca wszystko zdaje się mieć wiele płaszczyzn, które mogą straszyć, ale czy dziś szukamy gotowych odpowiedzi? Może taki jest czas, że jesteśmy rozpięci między pytaniami wokół nas?
Czy jest bardziej poetą, czy bardziej malarzem – nie ma na to pytanie prostej odpowiedzi. W Krakowie byli już tacy artyści. Grzegorz Stec mówi o malarstwie, że z zamiłowania zrobił zawód. Życia bez poezji nie potrafi sobie natomiast wyobrazić.
– Niektórych rzeczy nie da się namalować albo opisać. Tak naprawdę obraz i wiersz to opowieść o tym samym, ale może w różnych aspektach.

Po listach czas na Dedykacje. Nie na początku, ale właśnie na końcu. Forma przenika treść i też potrafi zaskoczyć…
Jest tu dla Lecha Dziewulskiego …że nie my życie, ale ono nas układa (…) że chociaż wiemy, żyjemy jakbyśmy nie wiedzieli, „Dedal”, którego moża kierować do Herberta - …zaczyna rozumieć, że jest wolny, że już nie może uciec. Stałość rozczarowuje. Nie jest tak ciekawa. Od wolności przecież nie można już uciekać.
Jest też Szymborska, choć nie dla kontrastu z Herbertem. (…)

Na końcu tomiku widzimy to, co mieliśmy dostrzec – malarza czerni, który wydobywa nią właśnie światło, to ono jest ważniejsze. „Kolekcjoner światła” kierowany do przyjaciela, mógłby tak określać samego autora. Gdy mrok rozkołysze łodzie, a nietoperze cicho skubią księżyc… on nie pogrąża się w ciemności, ani nie prowadzi odbiorcy ku czerni. To właśnie mrokiem rozkołysana łódź płynie do światła. Jakiego? I to pytanie nie dostaje jednej odpowiedzi, bo w ostatnie wersy „Listu do van Gogha” wkrada się niepokój:

Przecież mówiłeś, że światło…
Mówiłem o innym świetle.

http://mediafm.net/kultura/11065,Melencolia---najnowszy-tomik-poetycki-Grzegorza-Steca.html

Odwiedza nas 5 gości

© 2019 Grzegorz Stec