Ewa Krasoń (Chicago, 1999)

"Grzegorz Stec znany jest w Chicago miłośnikom dobrego malarstwa. Malarstwa, które u jednych wywołuje dreszcze przerażenia (szczególnie obrazy z pierwszej wystawy sprzed trzech lat), u drugich dreszcz uwielbienia i tę wielką chęć posiadania ich na własność. Stąd obok niewątpliwego sukcesu artystycznego, Stec odnosi sukcesy komercyjne. Pierwsza i druga wystawa sprzedała się w całości. Obrazy Steca kipią intensywnymi barwami, intrygują niezwykłością skojarzeń, tajemniczością, zagadką. Przy każdym kolejnym ich kontemplowaniu zaskakują nowymi odkryciami.

Świat pokazany na wielkich i mniejszych płótnach to gra ludzkich emocji i namiętności. […] Nigdy jednak na żadnym z jego obrazów nie ma jednoznacznie określonych uczuć. Jeśli gdzieś Stec pokazuje radość graniczącą z euforią, to zaraz koło niej, albo z boku, stawia swojego stworka, który nie wierzy w pełnię szczęścia, miłości, wiary. Kiedy indziej nastrojom smutku, całkowitej melancholii, czy niewiary, artysta sprzeciwia się choćby tylko promykiem optymizmu. Jego malarstwo to świat ludzkich zamyśleń nad sobą i światem. Być może dlatego obrazy Steca kuszą i przyciągają. [...]

Zakochałam się w pana obrazach – powiedziała jedna z pań oglądających otwarcie nowej wystawy Grzegorza Steca w „Galerii 1112 Towarzystwa Sztuki” – jak to cudownie byłoby obudzić się rano i mieć przed oczyma któryś z pana obrazów – kontynuowała – tylko że pan mi do tych obrazów nie pasuje. Mówiła mi o pani w zeszłym roku – wtrącił artysta. No właśnie, i dalej twierdzę, że powinien pan mieć rozmierzwione, nieuczesane włosy i rozchełstaną koszulę. A tu krawat, spokojna twarz, ciepły uśmiech i opanowanie. A na obrazach wulkan, jedna wielka ekspresja. Jak to wszystko zrozumieć? Może właśnie dlatego wyglądam normalnie – powiedział artysta.

„Akwedukty snu, nowe obrazy Grzegorza Steca w Galerii Towarzystwa Sztuki”, „Monitor”, dodatek kulturalny do „Dziennika Związkowego:, Chicago, styczeń 1999.

Odwiedza nas 29 gości

© 2019 Grzegorz Stec