Roman Świątek (1987)

„Malarstwo Grzegorza Steca pełne jest personalistycznych odniesień, powikłań, wewnętrznych rozterek artysty w cieniu filozofii dialogu między Ja – Ty, Ja – Inny.
Ale to nie jest w tej twórczości najważniejsze.
Niepokojące, mgliste pęknięcie świata, ciemna dłoń rozpościerająca się nad specyficzną, indywidualną teologią Krzyża – cierpiąca istota o dwóch twarzach – smutnej i zamkniętej w swej mądrości, a zarazem krzyczącej ewangelicznie” „Ojcze, Ojcze, czemuś mnie opuścił?”

Drogą poszukiwania swej tożsamości, a także ładu i uporządkowania w tym na pozór chaotycznym i manichejskim świecie, poszedł Grzegorz Stec jeszcze dalej. \Odnajdziecie Państwo na tej wystawie obraz, w którym forma artysty zbiegła się z intuicyjnym odczuciem człowieka szukającego, prawie wiedzącego, że wbrew namacalnym, powszednim obawom o teraźniejszość, można i trzeba żyć mądrze w świecie, który wcale nie jest taki straszny, dualistyczny i demoniczny, jak nam samym się wydaje. Powinniśmy się kierować, jak sugeruje nam twórca, troską. Troską przez duże T, o której tak wiele pisał kiedyś Martin Heidegger.”

 

Program wystawy w Teatrze Starym, Kraków, kwiecień 1987

Odwiedza nas 4 gości

© 2019 Grzegorz Stec